Niesztampowy pomysł na imprezę integracyjną!
Taniec zbójnicki na Podhalu
TANIEC ZBÓJNICKI NA PODHALU
Taniec zbójnicki składa się głównie z koziołków i skoków – pisał blisko 200 lat temu Franciszek Klein. Kto w tańcu najwyżej skacze, ten bywa przez resztę tańczących szczególnie poważany; słudzy mu pierwszeństwo w wyborze najlepszej tancerki, lub takiej która mu się podoba. Takimi wysiłkami zgrzany i potem oblany tancerz tarza się po ziemi dla ochłody; tak odświeżony i wzmocniony zaczyna skoki na nowo. Nieodłączne od zbójników było umiłowanie tańca. Tańczyli przy ognisku, w piwnicy, w karczmie:
Na trowniku przy watrze
tańcowali zbójnicy
Tańcowali zbojnicy
w murowanyj piwnicy
Karczmareczko nasza
nie zagaszaj ognia
Psyjdą swarne chłopcy,
będą tańczyć do dnia
Tytus Chałubiński tam mówił o tańcu zbójnickim:
„Chyba jest coś z opętania w tym tańcu. Wyraża się w nim dzikość, pierwotność, a ileż w tym polotu, śmigłości, fantazji, temperamentu, żywiołu! Co robią tancerze? Drepczą coraz prędzej po obwodzie koła, rytm tańca staje się coraz szybszy, muzyka zawisa na strunach cienkim piskiem. Harnaś w środku nie przestaje się nosić dokoła swej ciupagi. On znajduje dla siebie inny, osobny rytm w tej muzyce. Juhasi gwiżdżą naraz przez palce, zatrzymują się. Go drugi odwraca się ku pierwszemu, trzema parami, w przysiadach podskakują ku sobie co chwilę. Wyciągają ręce uzbrojone w kije. Chyba to ma być wyobrażenie bitki. Znów. szykują się w gęsiego, drepczą jak przedtem, tylko szybciej i bardziej nerwowo. Co minutę któryś i z nich hipka w górę. Ścieśniają koło, muzyka gra jak oszalała, coraz szybciej, coraz szybciej. Juhasa okrążają jak w pościgu swojego harnasia, który, osaczony ostatecznie, wyrywa z ziemi ciupagę i podnosi wysoko nad głową. Juhasi przysiadają, przykucają, wyciągnąwszy ku ciupadze kije. Melodia skończona, razem z nią urywa się i zastyga taniec w samej kulminacji rozpędu i furii”. Taniec był jedną z ostatnich czynności Janosika przed śmiercią:
„Luptowscy pankowie, prosem uostatni Roz dajcieze mi zbójeckiego zatońcydź jesce roz.” [...] Tońcy se Janosik , głuchoń mu basuje, a śmiertecka koło niego drobniućko bockuje
ZBÓJNICKI, popisowy taniec górali pol. (mężczyzn), wykonywany na małej przestrzeni, dawniej przez zbójników w niedostępnych górach. Polegał na chodzeniu wokoło na melodię marsza, które przeplatały przysiady i wyskoki (do melodii tzw. zbójnickiego). Przewodnik, czyli harnaś tańczył w środku koła i wydawał komendy do rozpoczynania przysiadów, trącania się ciupagami (tzw. zbyrt) i innych figur. Taniec kończono „krzesanym” i tzw. „zieloną nutą”. Dzisiejszy zbójnicki jest tańcem raczej estradowym, złożonym ze wstępu, właściwego z. i zakończenia. Bierze w nim udział 4–12 mężczyzn. Z. prowadzi harnaś idący w tańcu jako pierwszy. Na wstęp składa się zwykle marsz do słów „Hej idem w las” (zwany marszem Chałubińskiego) oraz przyśpiewka do słów „Ej Janicku serdecko, kaześ podział piórecko cok ci dała”, do której tańczy się ozwodnego (góralski taniec) z ciupkaniem. Właściwy zbójnicki rozpoczyna się śpiewem do słów „Tańcowali zbójnicy w murowanej piwnicy”; po przyśpiewce kapela przejmuje tę nutę, a tancerze w marszu formują koło i na komendę harnasia wykonują szereg elementów tanecznych, jak zbyrt ciupagami, rzucanie ciupag na podłogę, przysiady zakończone wyskokiem, po czym następuje marsz, podczas którego tancerze podnoszą ciupagi i ustawiają się do następnych figur zbójnickiego: wykonują znowu przysiady, przekładanie ciupag pod nogą, rzucanie i chwytanie ciupag, klaskanie w ręce.
Każda z tych figur przerywana jest (dla odpoczynku) krótkim marszem, niekiedy śpiewaniem kolejnych zwrotek. Na zakończenie zbójnickiego następuje krzesanie ognia i zwyrt (partnerzy parami chwytają się pod łokcie i kręcą się wokół siebie w lewo, następnie w prawo) na tzw. zieloną nutę. Krzesanie może być poprzedzone śpiewaniem nuty do słów „Idzie zima ku zimie, trzeba rubać korzynie”, po czym tancerze stają w półkolu i krzeszą (zwykle w rytmie na dwa), a na komendę „zielunom”, rzuconą przez harnasia do kapeli, przystępują do zwyrtania. Całość kończy często marsz na nutę marsza granego na wstępie. Zespoły z różnych wsi Podhala wprowadzają swoiste skróty zbójnickiego przez łączenie kilku elementów w jednej figurze, śpiewanie tylko na początku oraz włączanie elementów tanecznych hajduka. Taniec góralski jest indywidualny, każdy tańczy na swój sposób, stosownie do jego charakteru, temperamentu i budowy dala. Melodię ma się w duszy jak krew w żytach, ona harmonizuje ruchy dala do rytmu w tańcu, nadaje sprężystość nogom, bezwiednie kieruje ruchami i tworzy z tańca sztukę ... Gdy Szymek Tatar zaczął tańczyć, muzykanci znali jego nutę, zagrali ją. Maciek Sieczka wywiódł Tereskę Gąsienicę do tańca, wyzwyrtał tanecznicę, ukłonił się do ziemi kapeluszem, na co Tatar ukłonem odpowiedział. Tereska wzięła się pod boki, zacupkała lekko i zaczęta drobnymi krokami bockować koło tanecznika, ten zaś ozwodnego tańczył, schylony do przodu, jakby podziwiał swe nogi, które w takt muzyki pięknymi, a przedziwnymi ruchami ledwie dotykały dyli.
Tanecznica bokiem bockowala, to znów zwyrtała się, podbiegła przed niego, zacupkała i drobnym krokiem cofając się, wabiła tanecznika za sobą, a gdy ten zawzięcie tańczył w jednym miejscu, niby obrażona stanęła z boku, by zacząć tańczyć z dala od niego - to znów podeszła krokiem zwyczajnym i z innej strony zaczęła bockować, to do samego tanecznika przybockowała - w takt i w rytm tańczy li jedno przed drugim. Był to taniec tak ładny, tak naturalny, swoisty, tak pragnący się urzeczywistnić, jak wiosenny śpiew leśnych ptaków (...). Tak opisywał taniec góralski Wojciech Brzega w książce Żywot górala poczciwego. Wielu badaczy folkloru, literatów i poetów usiłowało ująć w słowach ten żywiołowy taniec, tak odmienny od zabaw ludu w innych regionach Polski. Nie wszystkim to zjawisko się podobało - leśniczy dóbr zakopiańskich Franciszek Klein w 1827 r. widział w nim wyłącznie „skoki i fikanie koziołków" przez mężczyznę ... Józef Kantor w 1919 r. pisze o tancerzu, że chciałby wypowiedzieć i śpiewem, i melodią, i tańcem, całym sobą to, co czuje, co go ,,żre we wnuku", co myśl jego dręczy czy opromienia, cała swą rozpacz, namiętność, „chuć" swoją na swobodę puścić... Jeden z najbardziej znanych i piękniejszych opisów tańca góralskiego znajduje się w książce Stanisława Witkiewicza Na przełęczy. Witkiewicz, tak jak i dr Tytus Chałubiński, był zauroczony muzyką i tańcem góralskim i widział w nim najlepszą manifestację góralskiej „matury".
Plastyczne odwzorowanie tańca ukazywali górale od dziesięcioleci na swych malowidłach na szkle - jeden z najbardziej znanych motywów przedstawia skaczącego wysoko harnasia, któremu jeden ze zbójników przygrywa na dudach. Taneczna tradycja, wywodząca się w przeważającej mierze, podobnie jak muzyka, z kultury pasterzy wołoskich, utrwalała się na Podhalu przez wieki. Dlatego też taniec góralski jest przede wszystkim tańcem męskim, służącym ukazaniu siły i zręczności tancerza, pragnącego swymi zaletami olśnić partnerkę. I choć - poza zbójnickim - tańczą w góralszczyźnie i mężczyźni, i kobiety, to rola tancerki jest jednak podrzędna, niemal czysto dekoracyjna. Podobne typy tańca spotyka się u innych narodów karpackich, lecz na Podhalu wykształciły się także specyficzne kroki i figury. Štefan Mištrík uwiecznił Janosika w tanecznym obrocie. Ewokuje tym zbójnicki taniec – „odzemok”, nazywany również tańcem Janosika, który od lat czterdziestych XIX w. jest uważany za narodowy taniec Słowaków. Rzeźbę tą można zobaczyć w Muzeum Poważskim w Żylinie.
Najpełniejszą monografię tańca podhalańskiego przedstawił Włodzimierz Kotoński w książce Góralski i zbójnicki, która do dziś dla wielu kierowników zespołów regionalnych jest głównym podręcznikiem choreograficznym. Jednakże wprowadzony przez tego autora podział tańców, wymieniony w tytule a przyjęty później powszechnie przez teoretyków jest nielogiczny: dzielenie występujących na Podhalu tańców na „góralskie" i „zbójnickie" sugeruje, jakoby zbójnicki nie był tańcem góralskim. Nieporozumienie może brać się stąd, że tancerze wzywają nieraz kapelę, by grała im „góralskiego", co ma być odróżnieniem od często teraz tańczonych „dólskich" półeczek czy walczyków. Górale sami dzielą tańce na drobne, krzesane i zbójnickie (zbójeckie). Grupa dwóch pierwszych, u Kotońskiego nazywana tańcem góralskim, to tańce mieszane, zbójnicki zaś jest tańcem męskim. Taniec rozpoczyna się przyśpiewką, wykonywaną przed „muzyką", czyli kapelą, przez jednego z chłopców. Jej treść albo wyraża ogólną ochotę do zabawy i tańca, albo jest improwizowanym kupletem, dostosowanym do towarzystwa czy okoliczności. Potem tancerz podaje kapeli nazwę nuty, do której chciałby tańczyć (czasem narzucają prymista), a inny chłopiec wyprowadza mu partnerkę do tańca.
Następuje tzw. zwyrtanie, czyli kilka obrotów, wykonywanych w rytm muzyki, zwykle pod ręką zwyrtającego, po których ten kłania się i powraca do grupy mężczyzn, a jego miejsce zajmuje tancerz. Taniec mieszany jest właściwie suitą, składającą się z kilku, czasem kilkunastu figur, tańczonych przez jedną tylko parę. Rzadko w naturalnej scenerii góralskiej chałupy, częściej na estradzie tańczą dwie lub więcej par na raz. Z reguły pierwszą figurę tańczy się do nuty ozwodnej, po której następuje kilka nut krzesanych, dających tancerzowi najlepszą sposobność do wykazania swych brawurowych umiejętności, siły i zręczności. Zmiany nut następują po kolejnych przyśpiewkach, podczas których tancerka wraca do grupy dziewcząt, a te wyprowadzają ją potem, zwyrtając, do kolejnej figury tanecznej. Gdy tancerz jest kiepskim śpiewakiem, lub nie ma konceptu (co, wprawdzie rzadko, ale jednak zdarza się nawet u górali), podaje kapeli tylko rodzaj kroków, które chce tańczyć („po dwa", „po śtyry"). Ostatnią z „obowiązkowych" figur tańczy się przy nucie „zielonej", podczas której tancerze na moment obejmują się, tancerz sam „zwyrta" dziewczynę, a następnie przyklękając na jedno kolano kłania się kapeluszem, dziękując za taniec.
Niekiedy w taniec pojedynczej pary włącza się inny tancerz, który wbiegając na środek izby ukłonem prosi o pozwolenie przetańczenia jednej figury z dziewczyną, uzyskawszy zgodę tańczy przez chwilę jako „przeręcac" (zastępca), a następnie znów kłaniając się dziękuje i powraca do grona obserwatorów. Ci zaś z reguły trzymają się w odrębnych grupach - osobno chłopcy, osobno dziewczęta, jeszcze osobno starsi. Podczas dłuższej zabawy, zwłaszcza na uroczystościach rodzinnych, zwyczajowo daje się szansę tańczenia wszystkim, wprowadzając niekiedy jako przerywnik w tańcu solowym nutę niegóralską - polki, walczyka czy czardasza, podczas których tańczą wszyscy chętni. Starsze niewiasty są w trakcie zabawy z grzeczności „wyzwyrtywane" nawet jako partnerki dla młodych ł dobrych tancerzy, „bockując" im chętnie i bez wysiłku. Najbardziej może znanym, opiewanym w prozie i poezji, utrwalanym i w sztuce i na filmie tańcem góralskim jest zbójnicki. Jest to także suita, składająca się z nut marszowych, ozwodnych i krzesanych, oddzielonych od siebie przyśpiewkami.
Tańczy co najmniej 4 mężczyzn, z których jeden jest prowadzącym. Rozmaite odmiany tego typu tańca znane są w całych Karpatach (np. kozak, kazaczok, hucułka), jednakże na Podhalu jest może najatrakcyjniejszy i wymaga od tańczących wykazania największej sprawności. Taniec zbójnicki składa się z kilku (6-10) figur. Rozpoczyna się marszem, podczas którego na środek izby lub estrady wychodzą kolejno tancerze, tworzący za prowadzącym okrąg. Po marszu następuje, wprowadzona przyśpiewką przez głównego tancerza, nuta ozwodna, a po niej - kolejne figury: wysokie skoki, głębokie przysiady z naprzemiennym wyrzucaniem nóg do przodu, krzesanie - czyli podskoki z „wyklaskiwaniem" rękami po stopach, fechtunek ciupagami. Marsze w koło, występujące pomiędzy poszczególnymi figurami zbójnickiego tworzą jakby osnowę i są zarazem jedyną formą wypoczynku w tym szalenie męczącym tańcu. Opisy zbójnickiego w XIX wieku przedstawiały go jako taniec pokrewny z arabską „fantazją", ukazując „dzikie skoki" i „walki na ciupagi" wokół ogniska przy akompaniamencie dudziarza, na tle majestatycznych szczytów i turni tatrzańskich. Do dziś istota tańca - ukazanie dzielności mężczyzn -nie uległa zmianie, zasadniczo jednak zmieniło się jego wykonywanie. Z chwilą wejścia zbójnickiego na estradę zagubiła się indywidualność każdego z tancerzy, zastąpiona pokazem musztry pod kierunkiem prowadzącego. Dla potrzeb widowiska musiało też nastąpić „zagospodarowanie" całej sceny, pociągające za sobą określenie wielkości koła tanecznego i liczby tancerzy. Owo podporządkowywanie indywidualności na rzecz scenicznych wymogów występuje, rzecz jasna, nie tylko w tańcu zbójnickim.
W 1979 r., na 32 Zjeździe Podhalan w Ludźmierzu Franciszek Bachleda Księdzularz omawiał Prawdę i fałsz w tańcu góralskim. Ponieważ głównymi nośnikami tradycji muzycznej i tanecznej na Podhalu stały się obecnie zespoły regionalne, z nich czerpią wzory młodzi adepci tej sztuki, od estradowych tancerzy się uczą - i popełniają ich błędy. Bachleda zarzucał zaś zespołom schematyczność, powielanie ustalonych przez kierownika wzorów tańca, przez lata nie zmienianych, pozbawionych improwizacji, z występu na występ powtarzających te same figury taneczne i te same przyśpiewki. Zespoły tańczą wyłącznie dla publiczności i tylko ją mają na uwadze, lekceważąc okazywanie wprawdzie drobnych, ale bardzo ważnych grzeczności wobec „muzyki" i partnerów tanecznych. Strona techniczna - szybkość, perfekcja, widowiskowość - zdominowała całkowicie emocjonalną stronę tańca. Z tej też przyczyny taniec, często też śpiew, stały się zajęciami niemal zawodowymi, straciły powszechność. Nie każdy góral umie i chce tańczyć, nie każdy też potrafi zaśpiewać przed kapelą.
Coraz częściej zdarza się, że to któryś z muzykantów intonuje przyśpiewki zamiast tancerza-solisty. Nadto, tańczącym brak zwykle uśmiechu, brak radości z przeżywania tańca, któremu grozi to, że może stać się wyłącznie zajęciem zawodowców. Górale bardzo krytycznie odnoszą się do stylizowanych tańców podhalańskich, wykonywanych przez balet zespołów „Mazowsze" i „Śląsk". Ale czy naprawdę sami nie idą w tym kierunku? Taniec w domowych warunkach spotyka się najczęściej przy okazji uroczystości rodzinnych, szczególnie podczas celebracji weselnych. Często towarzystwo uczestniczące w zabawie, po odtańczeniu ceremonialnych figur obrzędu, dzieli się na starszych, tańczących drobnego, a także polki, walczyki i czardasze oraz młodzież, bawiącą się w innej izbie przy dyskotekowych nagraniach. Czasami na użytek zabawy tworzy się specjalne składy kapel, w których obok instrumentów tradycyjnie występujących w góralskim folklorze muzycznym, grają inne, nadające muzyce bardziej „uniwersalne" brzmienie.
Zapraszamy do zabawy razem z Karpackimi Zbójami!